sobota, 10 maja 2014

Rozdział 11



"Wolę się pociąć plastikową łyżką i dać na pożarcie chomikom, niż to zrobić!"


- Wstawaj! - ktoś wydzierał mi się do ucha.
- Już, chwila... - mruknęłam i wyciągnęłam rękę  w kierunku, z którego pochodziło źródło dźwięku. Wymacałam coś na kształt nosa, więc postanowiłam sprawdzić, co to.
- Nie chwila! - to była Francesca. - Wstawaj! Spóźnisz się na sw
oje pierwsze zajęcia, a tego nie chcemy, prawda? - zaczęła do mnie mówić jak do dziecka.
- Tsa - mruknęłam. - To idźcie do łazienki, a ja wybiorę sobie strój na dziś - uśmiechnęłam się lekko do nich, a one wykonały polecenie.
   Chyba.
   Liczy się to, że rzuciły się w kierunku pomieszczenia z prysznicem? Tak? To fajnie.
- Wariatki! - wrzasnęłam do nich i podreptałam w kierunku szafy. Chciałam ładnie wyglądać, dlatego, że to mój pierwszy dzień i też dla... Diego. Trochę mi głupio, nie jestem do czegoś takiego przyzwyczajona. Tak dziwnie mieć drugą połówkę, nie? Pewnie się teraz ze mnie śmiejecie, wytykacie palcami i mówicie "Ale z niej Forever Alone! Haha!". A wiecie co ja wam na to? Macie rację.
   Kiedy przyjaciółki znalazły się w moim pokoju, ja miałam już na sobie gotowy zestaw. Zajęłam po nich łazienkę, uczesałam włosy, zrobiłam lekki makijaż. Muszę przyznać, że nie wyglądałam najgorzej.
   Zjadłyśmy pyszne śniadanie przyszykowane przez Olgusię, zabrałyśmy swoje manatki i ruszyłyśmy w kierunku szkoły. Po drodze dowiedziałam się między innymi co nieco o nauczycielach. Wiem, że mam uważać na Gregorio - jest strasznie wymagający, nerwowy, przygłupi i wredny, ale za to dobrze uczy. Pablo jest dyrektorem szkoły, sympatyczny, miły, świetnie uczy i ogólnie bardzo fajny. Beto natomiast z tego co wiem, robi za klauna-nauczyciela. Ciągle coś je, przewraca coś albo samego siebie, ale za to jego lekcje są bardzo skuteczne. O Angie pytać nie musiałam - z wiadomych powodów.
    W końcu znaleźliśmy się pod szkołą. Przy drzwiach wejściowych obaczyłam swojego chłopaka, więc nie patrząc na dziewczyny do niego podbiegłam i mocno przytuliłam.
- A to za co? - spytał odsuwając mnie od siebie, jednak nadal znajdowałam się na wyciągnięcie jego ramion.
- A nie mogę się już do ciebie przytulić? - wyrwałam się z jego uścisku i udałam sfochaną. - Nie to nie.
    Zaczęłam odchodzić w inną stronę, ale on do mnie podbiegł i zatrzymał. Uśmiechnął się lekko i powiedział:
- Chodź do środka, zaraz zaczną się twoje pierwsze zajęcia. Zwłaszcza, że na pierwszy ogi

eń idziemy do Gregorio.
- Naprawdę? Przecież ja się przed nim kompletnie zbłaźniłam! - odparłam ze zwątpieniem. - Nie ma mowy! Może wrócę do domu...
- Nie, nie, nie - zaprzeczył. - Nigdzie nie idziesz... Fran, Cami! - dziewczyny znalazły się obok nas natychmiastowo. - Pomóżcie mi z nią, nie chce iść na zajęcia...
- Violetto, marsz przed siebie! Inaczej... Co inaczej? - mruknęła do siebie Torres i chrząknęła. - Nie ważne! Masz iść na zajęcia, czy tego chcesz, czy nie!
   Zaśmiałam się lekko i bez oporu weszłam do budynku. I tak bym im nie uciekła, chyba nie dałabym im wszystkim rady! Ja, taka krucha i mała dziewczynka kontra dwie uparte przyjaciółki do tego mój chłopak, któremu nie umiem odmówić.
 
***

- Witam bardzo serdecznie wszystkich... - zaczął Gregorio. Nie wydaje się być taki zły. - ...niedouczonych, zakutych łbów, które postanowiły się uczyć się w tej nudnej, zakichanej dziurze. 
   Okej, wiem już, o co im chodziło. W czasie lekcji również przekonałam się o tym, że facet ma charakterek. "Nie rób tak, tylko tak!", "Matko, kto Cię tu przyjął? Bo na pewno nie ja!", "Albo nauczysz się tańczyć, albo osobiście Cię stąd wykopię!". Co za chłop! Rozumiem, że on może chcieć od nas dużo, w końcu jest zawodowym nauczycielem i dawnym tancerzem, ale nie ma łagodniejszego sposobu?
- Violetta! - krzyknął nagle. Poderwałam się z krzesła i spojrzałam na niego wystraszona.
- O co chodzi?
- Na środek, już! Raz, dwa, trzy - machnął palcem. Wykonałam polecenie. - Dobrze... Szło Ci całkiem nieźle, a przynajmniej lepiej od pozostałych, więc będziesz tańczyć z przodu.
- Gregorio! - wyrwała się blondyna. - To ja jestem najlepsza! Zapomniałeś? L-U-D-M-I-Ł-A! Już Ci coś świta?
- Ta, coś kojarzę... - na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Ale jeśli jeszcze raz mi się sprzeciwisz, to możesz mieć zagwarantowane to, że już nigdy ty nie zatańczysz!
    Mina jej momentalnie zrzedła, a każdy cicho zachichotał. Pokręciłam głową i kontynuowałam taniec.
Jakieś dwadzieścia minut później zadzwonił dzwonek. Zebrałam swoje rzeczy i razem z Diego, Fran i Cami skierowaliśmy do innej sali. Jako, że miałyśmy mieć teraz zajęcia z moją ciocią i zaczynały się dopiero za piętnaście minut nie spieszyłyśmy się z dojściem.
   Kiedy nadszedł moment rozpoczęcia lekcji, usadowiłam się wygodnie obok Diego. Za nami usiadły dziewczyny, po mojej prawej Natalia i Ludmiła a po lewej cała reszta.
- Witajcie kochani! - powitała nas radośnie Angie. - Dzisiaj może zrobimy luźniejszą lekcję, z racji, że mamy nowych uczniów. Jak co roku, możemy się ze...
    Cioci przerwał dźwięk otwieranych drzwi, w których zaraz pojawił się Leon. Jakby nigdy nic zajął miejsce obok (chyba) Andreasa.
- Ekhem? - chrząknęła nauczycielka. - Masz coś może do powiedzenia?
- Co? Ja? - wskazał na siebie. - Wiem, że jestem boski, ale nie.
- To może czemu się spóźniłeś, Verdas?
- Spóźniłem się? Serio? - roześmiał się. - Ups.
- Żeby mi to było ostatni raz. - warknęła, po czym pogodnie: - Wracając do zajęć...

***

    Teraz została mi tylko lekcja z Pablo, z czego się bardzo cieszę. Od samego rana czekałam na zajęcia z nim! Wszyscy go tak chwalą i uważają, że jest najlepszym nauczycielem - więc co miałam sądzić? Polegam teraz na opinii innych, jednak za kilka chwil się to zmieni. 
- Violu, tu jest wolne! - krzyknęła do mnie Francesca z drugiego końca sali.
    Uśmiechnęłam się do niej delikatnie i podreptałam w jej kierunku. Zajęłam miejsce, a do sali wszedł nauczyciel. 
- Leon już jest? - zapytał Pablo.
- Jestem! - wrzasnął zdyszany Verdas.
   Co jak co, ale wyczucie to on ma dobre.
   Usiadł obok mnie, chyba nieświadomie. Kiedy zorientował się, że to ja a nie ktoś inny szybko podniósł się żeby zmienić swoje położenie. Ktoś mu na to jednak nie pozwolił.
- Siadaj - zarządził Pablo. 
    Założył ręce na pierś i zrobił naburmuszoną minę. Normalnie jak dziecko!
- Dobrze, z racji, że mamy nowych uczniów wykonamy sobie jedno zadanie, które przygotujecie na za tydzień, ok? - przytaknęliśmy - Połączę was w pary, żeby nowym uczniom łatwiej się pracowało. 
    Modliłam się o to, żebym została przydzielona do Diego. Z nim będzie pracować mi się najlepiej.
- Violetta - rzekł nauczyciel. Wzdrygnęłam się. - Ty będziesz z Leonem. Francesca z Diego...
    I dalej nie słuchałam. Patrzyłam pustym wzrokiem w ścianę. Że niby ja z nim?! Przecież my się pozabijamy! Albo pożremy żywcem! Wolę się pociąć plastikową łyżką i dać na pożarcie chomikom, niż to zrobić!
- Nie! - przerwał nauczycielowi Leon. - Nie zgadzam się! Przecież... Niech zmieni mi pan osobę. Ja z nią nie napiszę piosenki. Ani nie zaśpiewam.
- Leon, uspokój się. Już jest ustalone i nie będziemy tego zmieniać, bo później każdy będzie miał pretensje i zrobi się zamieszanie - odpowiedział mu nauczyciel. - Nie masz wyboru. Musicie zaliczyć to ćwiczenie.
- Świetnie! - krzyknął i wyszedł z sali. 
    Spuściłam głowę i nią pokręciłam. Poczułam dłoń Włoszki na ramieniu.
- Może nie będzie tak źle? - zaśmiała się.
     Spojrzałam na nią wzrokiem "Are You Kidding Me?". Zrobiła zakłopotaną minę.
- Jeśli przez to rozumiesz latające talerze, książki i różnego rodzaju CIĘŻKIE przedmioty w naszą stronę to nie, nie będzie tak źle. 

~~~~~~~~
Cześć, kochani!
Zaraz zaraz... Jacy "kochani"?
Czy ktoś tu jeszcze w ogóle zagląda? Bo nie wiem, czy opłaca mi się nadal pisać. Mam dla kogo?
Powiem wam tak - cholernie się stęskniłam, ale to zrobiło mi chyba dobrze. Teraz mam ogroooomną wenę do pisania! I tu i na moim blogu z Martyną <klik>.
Rozdział jest krótki i niezbyt dobry, ale pisałam go przez ten caaały czas mojej nieobecności.
Grunt, że go chociaż jeszcze skleiłam.
Wiadomość do Tiny!
Przepraszam Cię najmocniej za brak odzewu z mojej strony ale nie miałam czasu. Naprawdę. Postaram się to zmienić, serio.
Kolejny rozdział będzie... Huh. Nie wiem, ale nie każę wam tyle znowu czekać!
Chciałam jeszcze podziękować motywującemu anonimkowi który pospieszył mnie do napisania rozdziału :)

Bless, Malffu


5 komentarzy:

  1. Cudo! *.*
    Ja nadal czytam i będę czytać. :*
    nie mogę się doczekać na nexta na tym i na drugim blogu :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny!
    Tak się cieszę, że wróciłaś.
    Na prawdę, nie kłamię, bez Ciebie nudziło mi się. Mimo iż czytam także inny blog,bez twojego było mi jakoś pusto.
    Czekam na następnego Bay <3333 :*

    OdpowiedzUsuń
  3. hej chciałam spytać czy weszłabyś na mojego bloga i powiedziała czy dobrze piszę bo jak źle piszę to po prostu go usunę
    oto link : leonettacarpediem.blogspot.com

    a co do rozdziału to jest świetny i czekam na kolejny
    pozdrawiam Viola

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, extra czekam na następny :-)
    A i zapraszam na mój blog
    violetta-moja-historia-zycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny, świetny rozdział! Bardzo mi się podoba, tak bardzo że zaczynam czytać twój blog! ;)
    Od dzisiaj kocham ten blog i te rozdziały i właśnie od teraz nigdy nie przestanę czytać tego bloga!
    Because, I love this blog!
    ~Zoti

    OdpowiedzUsuń