środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 8

"Wieczorem przyjdą na kolację moi bardzo dobrzy znajomi"

        - Viluuuu... - ktoś szeptał mi do ucha. - Wstawaj, dzisiaj egzaminy z tańca i gry na instrumencie...
- Jeszcze chwilka... - mruknęłam i otworzyłam jedno oko. Zamknęłam je, ale po chwili ponownie ujrzałam światło dzienne. - Aaaa! Diego! Co ty tu tobisz?!
- Wiesz, Olga powiedziała mi, że jeszcze śpisz i mam cię obudzić. Tak więc jestem - machnął dłońmi wskazując na siebie a ja się zaśmiałam. - To co, ubieraj się i idziemy, tak?
- Dobra... - jęknęłam. Między nami zapanowała cisza, którą przerwałam tym, że uderzyłam przyjaciela poduszką.
- Za co to?!
- Wyjdź! - rozkazałam. - Muszę się chyba ubrać, nie? - chłopak wybuchł śmiechem i wyszedł z pomieszczenia.

***

        - Violetta Castillo! - krzyknął mężczyzna w różowym sweterku. Lekko się wzdrygnęłam i miałam wejść do sali, kiedy zatrzymała mnie Camila.
- Violu, Gregorio jest wymagający i czepia się wszystkiego do czego tylko można, więc nie przejmuj się zbyt nim - przyjaciółka uśmiechnęła się a ja ponownie usłyszałam moje imię. Pośpiesznie weszłam do pomieszczenia i stanęłam przed ścianą z lustra.
- Możesz zaczynać - odezwał się Pablo. Nauczyciel tańca rzucił małą, gumową piłeczką w odtwarzacz i włączyła się muzyka. "Raz, dwa, trzy, cztery..." - powtarzałam sobie w myślach powtarzając układ. Wszystko szło mi jak na razie bardzo dobrze, ale pod koniec przewróciłam się i automatycznie złapałam się za kostkę.
- Auu! - zawyłam. Podbiegli do mnie przyjaciele i nauczyciele.
- Nic ci nie jest? - spytała ciocia. Pokiwałam przecząco głową.
- Boli mnie kostka - jęknęłam.
- Zaniosę cię do pielęgniarki - postanowił Diego i wziął mnie na ręce. Zaniósł do wspomnianej wcześniej osoby, która dokładnie sprawdziła co mi jest.
- Z twoją kostką wszystko będzie w porządku, jeśli tylko będziesz ją oszczędzać. Za dwa dni powinno być okej - kobieta uśmiechnęła się delikatnie. Podziękowałam i opuściłam pomieszczenie.
- Zaprowadzić cię do domu? - zaproponował chłopak.
- Nie, mam jeszcze egzamin z gry na instrumencie.
- No coś ty! Nie będziesz chyba dzisiaj grać?
- Jak to nie? I tak już dużo straciłam przez to, że ta podłoga się na mnie uwzięła. Muszę się postarać - nie czekając na jego odpowiedź "dokicałam" do sali w której miałam grać.
- Violu! - podbiegła do mnie ciocia. - Co się stało? Wszystko dobrze? Jak kostka?
- Tak, Angie, spokojnie. - upewniłam ją. - A teraz, idę zdać egzamin! - podniosłam zwycięsko rękę ku górze i wskoczyłam po schodkach na scenę. Ciocia westchnęła zrezygnowana i usiadła na miejscu jury. Obok niej znajdował się już Pablo i Beto. Zaczęłam grać, o dziwo ani razu się nie pomyliłam, z czego oczywiście się bardzo cieszę.
Gdy skończyłam, z pomocą przybył mi Hiszpan i zdjął mnie ze sceny. Jak proponował wcześniej zaprowadził mnie do domu. "Odłożył" mnie do pokoju i opuścił mieszkanie. Całe szczęście nikogo nie było w domu, bo miałabym awanturę.

*Kilka dni później*

        Dzisiaj sobota, w poniedziałek wyniki egzaminów. Denerwuję się, nie mam szans. Przewróciłam się, raz zafałszowałam, a co do gry na instrumencie... Nie mam nic do zarzucenia. 
Tata wrócił przedwczoraj. Trochę przesadził ze swoją opieką dla mnie, tak jak cała reszta. Nie mogłam wyjść z pokoju, bo "muszę oszczędzać kostkę". Ta, już mogę tańczyć, skakać, biegać i wszystko co możliwe..
Chwyciłam pamiętnik i opisałam dzisiejszy dzień. Złożyło się na niego siedzenie, jedzenie, siedzenie, śpiewanie. Kreatywnie, prawda?
- Violu, chodź na dół! - odłożyłam pamiętnik i wstałam z łóżka. Wow, mogę samodzielnie zejść po schodach. Co następne? Będę mogła sama pójść do toalety? Totalne szaleństwo.
- O co chodzi? - spytałam będąc już na dole.
- Wieczorem przyjdą na kolację moi bardzo dobrzy znajomi. - oznajmił i spojrzał na zegarek. - Jest już... 18! Idź się przebrać, okej? To dla mnie bardzo ważne, bo nie widzieliśmy się od jakiegoś roku. - przytaknęłam i wbiegłam do pokoju. Przeszukałam szafę i wybrałam odpowiedni strój. Zrobiłam pasujący makijaż. Muszę przyznać, efekt był zniewalający.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc zeszłam na dolne piętro. Podeszłam do nich i je otworzyłam.
- Dobry wieczór - przywitałam się i pokazałam gestem, by weszli.
- Witaj. Ty pewnie jesteś Violetta? Pan German dużo nam o tobie mówił. - kobieta uśmiechnęła się promiennie i ścisnęła moją dłoń. - Nazywam się Veronica , a to mój mąż - Daniel. - uśmiechnęłam się i odwiesiłam ich płaszcze. - Mój syn jak zwykle się spóźnia. Zaraz do niego zadzwonię. - i wyszła. Zasiedliśmy do stołu. Czekaliśmy na ostatnią, no, może przedostatnią osobę. Pani Veronica po chwili wróciła. - Powinien zaraz tu być.
Przez dobre piętnaście minut rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Myślałam, że to będą jakieś drętwe staruchy, jak to zwykle bywało. Hah. 
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę! - wydarłam w kierunku drzwi. "To pewnie ten chłopak" - pomyślałam i się uśmiechnęłam. Kto wie, może będzie fajny? Otworzyłam drzwi. - Leon?! - krzyknęłam. Co on tu do cholery robi?! 
- Violetta? Co ty tu robisz? - spytał zdziwiony.
- Mieszkam?
- Śmieszne - prychnął. - Czyli, że musimy spędzić ten wieczór razem...?
- Na to wychodzi... - mruknęłam a on dziwnie się uśmiechnął.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ave! Napisałam!
Z góry przepraszam, że tak długo czekaliście. Ten rozdział jest wyjątkowo nudny, dlatego nie chciało mi się go pisać. Czekałam do ostatniego momentu, który w następnym rozdziale będzie pisało mi się bardzo łatwo. Hyh, Leoś jest, jest impreza ;p
Krótki? Długi? Wydaje mi się, że to pierwsze. Starałam się. A i tak nic z tego nie wyszło.
Wybaczycie mi...?

AHA! Miałam o coś spytać! Skoro czytacie moje "nudne monologi", to powiecie mi, które opowiadanie jest lepsze? To, czy tamto stare? Ja całym moim sercem jestem za tym, bo myślę, że jest o wiele ciekawsze. A wy? Jak myślicie?
I chcecie, żeby Angie była z Pablo? Ja już mam pomysł na Pablangie, więc git. Będzie bardzo ciekawie, mogę wam to zagwarantować ;p
Ah, zrobiłam jeszcze bohaterów. Będą aktualizowani, kiedy tylko pojawią się nowe postacie ;p

Wiecie co? Zwątpiłam w ludzkość.
JUTRO IDE NA SPOTKANIE Z SĘDZIĄ ANNĄ MARIĄ WESOŁOWSKĄ.
BOSKO, C'NIE? XD

Malffu Verdas Jackson 






8 komentarzy:

  1. Genialny!*-*
    No jest Leon jest impreza. XD
    Myśle, że to jest lepsze i niech będzie Pablangie. :)
    Czekam na nexta. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczny rozdział
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuu Leon synem tych znajomych ? Ciekawe, jak oni w ogóle się polubią. ♥ Rozdział krótki, ale fajny ;)
    Te twoje monologi są fajne, chyba każdy na swoim blogu takie pisze ;D Co do Pablangie to spoko,w ogóle nie wiem, który bardziej pasuje do Germana- Angie czy Pablo, bo Pablo jest suuuper, ale German do niej pasuje ...
    Dzisiaj na informatyce zobaczyłam ,że dodałaś next, ale były dwie minuty do dzwonka więc musiałam czekać do powrotu do domu, a później brat zajmował komputer... Jutro lodowisko. YEAH !
    Dobra, nie zanudzam dłużej :D
    Papa i weny !

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny ;*
    trochę krótki, ale to mi nie przeszkadza xd
    co do opowiadania to nie wiem, bo czytam dopiero od tego.
    ale to mi się podoba ;) i wolę Germana i Angie chyba, ale jak masz pomysł na Pablangie, to pisz o tej parze ;D
    z niecierpliwością czekam na następny rozdzialik <3

    //Nati

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam twojego wcześniejszego opowiadania, ale to jest bardzo ciekawe i inne bo Viola i Leon nie schodzą się już w 2 rozdziale :P Mi pasuje Pablangie ;) Czekam na next? <3
    Zapraszam do mnie: my-crazy-love-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniale!
    Wiedzialam ze to Leos. :D
    Ciekawe co sie tam stanie. Czy sie nie pozabijaja :p
    Czekam na nastepny! Blagam pospiesz sie xd
    Zapraszam do mnie bigloveleonetta.blogspot.com
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny !!
    Pięknie piszesz ^.^
    Dopiero co odkryłam twojego bloga ale na pewno będę tutaj zaglądać ^.^
    Ooo widzę że czytałaś mojego bloga którego nie mam już od 2 miesięcy -.-
    W wolnej chwili zapraszam do siebie ! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Super:)))
    Już czekam na nexta;))))
    Love:*****
    Tini Martin

    OdpowiedzUsuń