niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 4

"Daj mi to przemyśleć"

        Zaczął się do mnie przybliżać. Nie wiedziałam co mam robić! Po chwili poczułam ciepłe wargi mojego przyjaciela na... policzku. Odetchnęłam z ulgą.
- T-to... Pa - powiedziałam zmieszana i wbiegłam do domu. Dobra, to był przecież przyjacielski buziak w policzek, tak? Może przejmuję się tym tak dlatego, ponieważ nie miałam nigdy tak bliskiego kontaktu z chłopakiem? Ale to nie moja wina...
- Violetta! Gdzieś ty była?! - wydarł się tata. - Nie było cię na kolacji, a co dopiero na obiedzie! Już miałem dzwonić na policję!
- Spokojnie, tato. Zjadłam na mieście. Nie martw się tak o mnie, jestem prawie dorosła - starałam się go uspokoić, ale nie wiem czy mi to wyszło.
- Jak mam się nie martwić?
- Przepraszam - wydukałam. - To się więcej nie powtórzy.
- Dobrze, a teraz leć do pokoju. Za tydzień masz przesłuchania na nową guwernantkę. - westchnęłam cicho i tak jak poprosił przebrałam się w pidżamę i położyłam się spać. Nie zdążyłam nawet napisać nic w pamiętniku.
***

        Leniwie przetarłam moje zaspane oczy i spojrzałam na szafkę nocną na której znajdował się zegarek. Wskazywał godzinę 6:00. Kurdę, nie chce mi się już spać... Zrzuciłam swoje zwłoki z łóżka i pokierowałam je do szafy. Spojrzałam przez okno i wybrałam odpowiedni strój. Było bardzo słonecznie a na niebie nie widziałam żadnych chmur - pogoda idealna. Tak, tylko co mi z tego, skoro nie skorzystam? I tak pewnie przesiedzę cały dzień w domu... Nie mam z kim wyjść. Tata jak tata, pracuje, Angie idzie do Studia na zajęcia, Olga pichci w kuchni... Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Kompletnie.

        Rozejrzałam się po pokoju i  pierwsze co pomyślałam - ale bałagan! Skoro nie mam nic do roboty to może posprzątam... Nie wierzę, że to mówię. Ale każdy sposób na zabicie nudy jest dobry. Pozbierałam porozrzucane ubrania, pościerałam kurze, posprzątałam w szafach... I tym sposobem bo dwóch godzinach mój pokój lśnił. Zmęczona rzuciłam się na łóżko i chwyciłam leżący na nim pamiętnik. Pisałam w nim i rysowałam dziesięć minut, aż mi się znudziło. Godzina - 10:15... Na spacer nie pójdę, bo jeśli będę to robić codziennie to mi się w końcu znudzi. Matko! Muszę znaleźć sobie jakieś hobby. Stanowczo. 
        Zeszłam na dół i podreptałam w stronę kuchni. Zjadłam pyszne jak zwykle śniadanko przygotowane przez Olgę, a później zmyłam za nią naczynia. Tia... Jak już mówiłam, muszę robić cokolwiek, nawet pozmywać...
- Co moja mała kruszynka dzisiaj będzie robić? - spytała gosposia dekorując ciasto.
- Sama chciałabym to wiedzieć - mruknęłam a ona się zaśmiała. Skończyłam wykonywać tę czynność i pobiegłam do salonu. Oglądałam jakieś nudne programy. Całkiem bez sensu... Dziewczyna zakochuje się w dwóch chłopakach naraz, i nie potrafi zdecydować którego kocha bardziej. Ta, ja to bym dała żeby się choć w jednym zakochać. 
- Violetko, idziesz ze mną na zakupy? - usłyszałam za sobą.
- Nie, Jade. Nie mam ochoty - odparłam. W sumie, mogłabym iść, ale nie mam siły użerać się z tą wiedźmą.
- A to czemu? Przecież od rana narzekasz, że ci się nudzi. Idź - nagle znikąd pojawił się mój tata. Pięknie...
- Muszę? - spytałam a on założył ręce na pierś. - Dobra, idę... - wzięłam beżową torebkę i spakowałam do niej telefon. Otworzyłam drzwi wejściowe a tam ujrzałam mojego przyjaciela. - Hej, co ty tu robisz?
- Miałem dzisiaj mało zajęć. Pomyślałem, że gdzieś wyskoczymy, jeśli nie masz nic przeciwko - zaproponował.
- Pewnie, idę. Wychodzę! Powiedz Jade, że idę z... koleżanką! - krzyknęłam i zamknęłam drzwi.
- Nie wiem czy zauważyłaś, ale jestem chłopakiem... - udał sfochanego.
- Tak, zauważyłam, ale mój tata nigdy by mnie nie puścił z chłopakiem samej do miasta. Sorry - mruknęłam a on się uśmiechnął. - Swoją drogą uratowałeś mi tyłek, bo miałam iść z macochą na zakupy. Nienawidzę jej z całego serca - dodałam.
- Zawsze do usług - zaśmiał się a ja mu zawtórowałam.
- To co robimy? - zapytałam. Nie odpowiedział. - Może pójdziemy do Studia?
- Pewnie, czemu nie. Chyba spodobało ci się to miejsce - po tych słowach zmieniliśmy kierunek. Szliśmy przez niecałe pięć minut, aż w końcu byliśmy na miejscu. Weszliśmy do jednej z sal gdzie nikogo nie było.
- Zaśpiewaj mi coś - poprosiłam a on pokiwał przecząco głową. Zrobiłam zdziwioną minę.
- Nie. Dzisiaj ty mi coś zaśpiewasz - powiedział, a ja zrobiłam się cała czerwona.
- Nie będę się kłócić, bo i tak przegram - odparłam i weszłam na scenę. Otworzyłam usta i poleciały z nich pierwsze słowa mojej piosenki. To było coś magicznego, czułam się niesamowicie i całkiem zapomniałam o tym, że ktoś mnie obserwuje. Kątem oka widziałam tylko, że do sali zaczęli schodzić się ludzie. Gdy skończyłam podszedł do mnie jakiś starszy pan w okularach.
- Brawo! Masz ogromny talent! - pochwalił mnie a reszta biła mi brawo. - Musisz zapisać się do naszego Studia. Ah, ale ze mnie gapa! Pozwól, że się przedstawię. Jestem dyrektorem tego miejsca, Antonio - podał mi rękę a ja ją uścisnęłam.
- Violetta Castillo - odparłam uśmiechając się.
- Córka Marii Saramego? - pokiwałam twierdząco głową. - Nie dziwię się, że masz taki talent! Nawet nie wiesz, jaki to byłby dla nas zaszczyt gdybyś uczęszczała do nas do szkoły.
- Czy ja wiem... Przemyślę to - powiedziałam niepewnie. - Przepraszam, muszę już iść.
- Dobrze, liczę na to, że niedługo znów nasz odwiedzisz! - usłyszałam tylko wychodząc z budynku. Poczułam szarpnięcie za ramie.
- Co się stało? - spytał przyjaciel.
- Studio. To miejsce jest niesamowite, najlepsze jakie widziałam, i dałabym wszystko, żeby tam się uczyć. - powiedziałam a on podrapał się w ty głowy.
- Nie rozumiem... Skoro chcesz, to się tam ucz! Nie widzę problemu.
- Ale ja widzę. Mój ojciec nigdy nie zgodzi się, bym śpiewała i uczyła się muzyki. On mi nawet nie pozwala jej słuchać! - krzyknęłam a on mnie przytulił. - Dzięki.
- Za co?
- Że jesteś. - odparłam a on pogładził mnie po plecach. - Idziemy? Spytam się go dziś. Muszę go jakoś przekonać.
- Skoro chcesz. Mam iść z tobą? - zaproponował.
- Nie, Diego. To tylko pogorszy sprawę. Bardziej od muzyki nienawidzi chłopców - zaśmiałam się.
- Dobrze, ale chociaż cię odprowadzę. - przytaknęłam i poszliśmy. W między czasie zadzwoniłam do cioci i objaśniłam jej wszystko.
        Rozstałam się z przyjacielem i przekroczyłam próg mojego domu.
- Hej tato... - przywitałam się niepewnie. - Angie już jest?
- Cześć córciu. Tak, jest. Robi herbatę w kuchni, powinna zaraz przyjść. - odpowiedział. - O Angie, Viola już jest.
- Hej mała. - przywitała się. - Gotowa? - szepnęła a ja przełknęłam ślinę.
- Chciałabym się o coś spytać - zakomunikowałam.
- Pytaj kochanie. - zajął miejsce obok nas na kanapie..
- Bo ja... Nie wiem jak to powiedzieć... Mogę... Mogę uczyć się w szkole? - zapytałam a on jak siedział tak siedzi. - Muzycznej...? - wypowiedziałam nieco ciszej. Tata aż się zakrztusił.
- Violetto, o co ty mnie w ogóle prosisz?! - podniósł głos.
- Tato, mam dość! Od zawsze trzymasz mnie pod kloszem, chcę mieć przyjaciół, żyć jak normalna nastolatka! Nie rób mi tego, to mnie bardzo rani! - wstałam z siedzenia i do niego podeszłam. - Błagam.
- Nie wiem. - odparł zdenerwowany. - Naprawdę to dla ciebie takie ważne? - zapytał a w moich oczach ukazała się iskierka nadziei. Pokiwałam twierdząco głową. - Daj mi to przemyśleć. Idź do pokoju, muszę porozmawiać z Angie. - popatrzyłam błagalnie na ciocię a ona popatrzyła na mnie wzrokiem "załatwię to".

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hay! Piszę ten rozdział od wczoraj. Uff. Trochę dłuższy od poprzedniego. Dziękuję za miłe komentarze Jak spędziliście mikołajki? Ja byłam w kinie na Kraina Lodu, i muszę przyznać, że jest świetny. Ogólnie strasznie lubię filmy tych twórców. Zaplątanych też kiedyś  codziennie oglądałam XD A tak w ogóle, podoba się rozdział? Według mnie całkiem znośny jest, super strasznie nie mogę się doczekać późniejszych rozdziałów. Tia, mam pomysły na dziesięć w przód, a na te obecne nie :D Ta, cała ja. Dobra, czekam na komenty! Do napisania!

Malffu Verdas Jackson


6 komentarzy:

  1. Jest świetny! Nie mogę się doczekać aż Leon i Vilu będą razem, albo przynajmniej będą się lubić! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!
    Biedna Viola.Nienawidzę kiedy mi się tak nudzi.xD Niestety albo stety Diego ją uratował. Skoro Diego jest miły czekanie na Leonette nie jest takie złe. =D
    Oczywiście nie mogę się doczekać następnego!
    Zapraszam do mnie:
    http://leonandfederico.blogspot.com/
    Pozdrawiam Sophie. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny :*
    Nie wiem co mam napisać, więc napiszę że rozdział zajefajny, piękny, wspaniały i mogłabym wymieniać tak w nieskończoność :D
    Pozdrawiam i życzę weny na kolejne cudowne rozdziały,
    Vera :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Super !! Pokazałaś mi Diego z dobrej strony i zaczynam go lubić,jednak nikt nie przebije Leona.NIKT !! Nawet One Direction.Nie no,daję im podwójne 1 miejsce.A z resztą...
    Ładny strój dla Vilu :) Mam nadzieję, że niedługo będzie Leonetta. I że ojciec się zgodzi. Szybko dodawaj next'a !! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super!
    Masz nową obserwatorkę a zgadnij kogo?
    Tam Tam Tam
    MNIE ! :D
    Wiedziałam że nie wiesz xDDDD.
    Cudowny rozdział ;***
    Czekam na next <3333
    Leonettka będzie tak :D ?
    // Gabi Verdas

    Wpadniesz do mnie ?
    http://leon-violetta-dorosli.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Mikołajki minęły mi bardzo przyjemnie.
    Dziś wpadłam na twojego bloga ,a jest wspaniały! Baaardzo mi się podoba, będę na pewno wpadała.
    http://violettadisneypoland.blogspot.com/ <-- wpadniesz?

    OdpowiedzUsuń