sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 5

 "Potknęłam się i wpadłam wprost w jego ramiona"


        Wiem, że to nie ładnie podsłuchiwać, ale coś mi kazało to zrobić. Stanęłam na antresoli i słuchałam ich rozmowy.
- German, przecież wiesz, że uczę w tej szkole. Zaopiekuję się nią, spokojnie - przekonywała go ciocia.
- Nie wiem. Nie podoba mnie się ten pomysł - odparł a ja westchnęłam.
- Mówię Ci, to doskonały pomysł! Co jest największą pasją Violetty? Muzyka! - krzyknęła a tata skarcił ją wzrokiem.
- Przecież ona nigdy nie interesowała się muzyką. Skąd pomysł, że teraz zaczęła? - warknął, na co wywróciłam oczami.
- A wiesz czemu? Bo jej nie pozwalałeś. Nie dopuszczałeś do niej tego.  To tak, jakbyś zabrał sobie ją. Ona bez muzyki nie wytrzyma, to jej całe życie - rzekła ciocia i pokierowała się na schody. Szybko wbiegłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zgasiłam lampkę i udawałam, że śpię. Lekko przymrużyłam oczy i zobaczyłam uchylone drzwi a w nich ciocię. Spojrzała na mnie i po chwili wyszła, a ja odetchnęłam z ulgą. Matko, ale bym się wkopała jakby któryś z nich by mnie przyłapał na podsłuchiwaniu...
        Obudził mnie mój telefon. Chciałam po niego sięgnąć, ale taka ze mnie sierota, że upadł mi na ziemię i byłam zmuszona wstać, podnieść go i dopiero wtedy odczytać wiadomość. Tak więc zrobiłam. Kto śmiał mnie obudzić? Diego. Jemu jestem w stanie wybaczyć.Chciał spytać, czy mogę chodzić do Studia, i czy gdzieś razem wyskoczymy. Szczęśliwa odpisałam, że powiem mu na spotkaniu co i jak, i podążyłam w kierunku szafy by ładnie ubrać się na wyjście. Następnie zbiegłam czym prędzej na dół i miałam już wychodzić, ale za sobą usłyszałam zachrypnięty głos taty.
- A gdzie to się wybierasz? - spytał krzyżując ręce.
- Ze znajomymi, do baru - wyszczerzyłam się głupkowato i podeszłam bliżej niego.
- Dobrze, ale najpierw muszę ci coś powiedzieć - przełknęłam ślinę - Jeśli ci tak bardzo zależy, możesz chodzić do tej twojej szkoły... - mruknął niechętnie a ja z piskiem rzuciłam mu się na szyję.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Kocham cię! - pisnęłam radośnie a on nieco się rozchmurzył.
- Dobrze, bo mnie udusisz - zaśmiał się. - A teraz leć. - Uśmiechnęłam się promiennie i wyszłam z domu. Na szczęście nie musiałam długo iść bo umówiliśmy się w parku przy fontannie - a o praktycznie naprzeciwko mojego domu.
        Przywitałam się z nim przyjacielskim buziakiem w policzek.
- No więc? Opowiadaj - złapał mnie za ręce.
- Niestety- zaczęłam a on posmutniał. - Będziesz musiał mi pomóc przygotować się do przesłuchań! - pisnęłam a on objął mnie i zakręcił w kółko.
- To gratuluję! - powiedział po odstawieniu mnie na ziemię. - Kiedy chcesz zacząć próby?
- Nie wiem. A kiedy masz czas?
- Mogę nawet teraz - odparł szczęśliwy a ja uśmiechnęłam się promiennie. -  Myślę, że najlepiej będzie, jak pójdziemy do Studia.
- Pewnie - potwierdziłam. - Możesz mnie podszkolić w tańcu, bo mam dwie lewe nogi - rzekłam lekko się rumieniąc. On pociągnął mnie w stronę szkoły.
        Na miejscu zaprowadził mnie do sali tanecznej.
- Zaraz wracam - powiedział i wyszedł. Skorzystałam z okazji i zawiązałam włosy gumką która zawsze noszę na ręce.
- No proszę, kogo my tu mamy? - usłyszałam za sobą. Przełknęłam ślinę i się odwróciłam. No nie wierzę - znowu ten głupek. Ale muszę się przyzwyczaić, jeśli przyjmą mnie do studia, codziennie będę go widziała. Pech.
- Leon - oznajmiłam i się odwróciłam. - Co cię tu sprowadza? - spytałam głupio. Przecież on tu się uczy...
- Uczę się - odparł zakładając ręce na pierś. - Pytanie co ty tu robisz.
- Tia, a wiesz, ciekawa historia. Ćwiczę tu z Diegiem na egzaminy - uśmiechnęłam się równie głupio.
- Przykro mi. - rzekł z udawanym smutkiem a ja popatrzyłam na niego pytająco. - Bo jest szansa, że nie przejdziesz. Wiesz, to może być dla ciebie bardzo przykre. Ale jeśli się dostaniesz, to będę musiał cię oglądać codziennie - westchnął ciężko.
- Haha, bardzo śmieszne. Naprawdę. - powiedziałam ironicznie a on się zaśmiał, zaczynając tańczyć. Chcąc, nie chcąc muszę przyznać, że tańczy świetnie.
- Leon, co to za dziewczyna? - usłyszałam. Odwróciłam się gwałtownie i ujrzałam na oko trzydziestoletniego mężczyznę.
- Eee... To jest... Ja jej uczę tańca! - brawo, jakoś wybrnął. Tylko po co kłamał?
- Dobrze, tylko mam nadzieję, że nie kręcisz. ZNOWU - ta, to pewnie nauczyciel. - Później przyjdę sprawdzić jak wam idzie. - dodał i wyszedł.
- Brawo. - powiedziałam klaszcząc w ręce. - O co ci chodzi? Przecież wcale mnie nie uczysz.
- Tia, wiem. Znaczy teraz tak. Obiecałem Pablo, że pomogę komuś dostać się do szkoły - złapał się za kark. - Znaczy on mi kazał.
- A kto to Pablo? I czemu musisz komuś pomóc?
- Dyrektor Studia. A pomóc muszę, bo...  - zawahał się. -A co ja ci się będę tłumaczył? - warknął. - Chodź.
- Po co?
- No przecież mam ci pomóc w tańcu- odparł. W sumie,nie mam nic do stracenia... I tak Diega nadal nie ma. Podeszłam do niego niepewnie, a chłopak pokazał mi kroki. Na początku był taki jak zawsze - oschły i wkurzający. Jednak po kilku minutach zrobił się z niego całkiem inny chłopak. Miły, wesoły, fajny... Nauczył mnie układu i pokazał kilka dodatkowych kroków.
- Jesteś świetny - pochwaliłam go uśmiechając się promiennie.
- Po prostu dobrze tańczysz - odpowiedział a ja się zaśmiałam. - To co, ostatni raz? - spytał a ja przytaknęłam. Poszło mi całkiem nieźle, do pewnego momentu... Na końcu był piruet, przez który potknęłam się i wpadłam wprost w jego ramiona. Przez chwilę patrzyłam prosto w jego czekoladowe oczy. Nasze oddechy trochę przyśpieszyły, co było spowodowane zmęczeniem po tańcu.  Zapomniałam o bożym świecie. Czy to normalne?
- Leon! - pisnęła jakaś blondynka a ja od niego odskoczyłam jak oparzona. - Co ty robisz?! Zdradzasz mnie?!
- Co? Nie, kochanie. - odparł nerwowo.
- To co to niby było? - spytała rzucając mi mordercze spojrzenie.
- Musiałem jej pomoc w przesłuchaniach. Wiesz, Pablo mi kazał - powiedział przyciągając ją do siebie. I znowu. Wrócił dawny Verdas...
- No ja myślę! Ale wiem, że nigdy byś mnie nie zdradził. A zwłaszcza z takim bezguściem. Założę się, że nie ma za grosz talentu! - zaśmiała się, a wiecie co zrobił chłopak? Śmiał się z nią.
        Wybiegłam stamtąd mało co nie płacząc. W drzwiach minęłam się z Pablem i Diegiem, ale nie zwróciłam na nich większej uwagi. Po prostu biegłam przed siebie, nie zważając na nic. Kilka razy prawie wpadłam pod auto, przez moją nieuwagę. Na szczęście, szczęśliwie dotarłam do domu, a w środku zastałam mojego tatę siedzącego w salonie z pewną osobą...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Łuhu! W końcu napisałaaam!
Ale nie mogłam się zebrać, żeby to zrobić. Ciężko pisze mi się obecne i najbliższe rozdziały, bo myślę o przyszłych XD Ale to nic, teraz jest wolne, więc mam o wiele więcej czasu. 

 Jak widzicie, nie mogłam już wytrzymać i musiałam, po prostu musiałam wstawić jakiś moment z Leonettą!  A właśnie... Podoba się? Mam nadzieję =) I to wielką.
 Co tam u was? Ja siedzę u kuzynki i piszę. Hah, na szczęście wzięłam laptopa ;p Uhh, jeszcze muszę napisać jeden na Auslly&Leonetta... Ale ja tam się ciesze ;D
 Więc, zrobię to tak, w stylu Martyny...


Swoją drogą, dedykuję ten rozdział trzem osobą.  
 Najpierw, chciałabym zadedykować go... Mojej kochanej Martynie <3 która dała mi ostatnio miano Olafa. Od tamtej pory, noszę to imię z dumą. Jestem z ciebie dumna, siostro.
 Osobą numer dwa jest... Mela, moja prześwietna kuzynka, która była ze mną podczas pisania tego rozdziału! Musiała słuchać mojej paplaniny, na temat mojego prześwietnego męża - Jorge... Gratuluję! Pewnie i tak tego nie przeczyta... XD
 A osoba numer trzy to... Niesamowity pan  Jorge Blanco, który jest moim mężem, ale nie wie o moim istnieniu... I tak cię kocham bejbe <3 XD
 Moje kochanie miało niedawno urodzinkiii! Yay! Najlepszego słońce <3
19. 12 to taka niesamowita data, prawda? Ahh, najlepszego kochanie c:
 Smutno mi, bo nie napisałam w jego urodziny ale nie miałam czasu ;/
 Dobra, kończę już, bo dopiska będzie dłuższa niż rozdział XD
 Aha, i jeszcze jedno! Przed chwilą się czegoś dowiedziałam; Jestę Żabą Verdas a Martyna Żabą Moon XDD

Malffu Verdas<3 (Żaba/Olaf)
       
                                                                                                     Jaki seksiak *-* Nie prawda? <3
 

5 komentarzy:

  1. Pamiętasz twój ostatni komentarz do mojego rozdziału? W takim razie ci go jeszcze raz przypomnę...


    Good Martynga;

    ROZDZIAŁ ZAJEBISTY, WIESZ JAK JA CIE KOCHAM? TE EMOCJE I TEN BAD LEOŚ AH...
    No pewnie że jestem kochaną Martynką,jakbym mogła nie być?! Ta (wcale nie wymuszona) dedykacja jest słodkaaaa <3
    I tak, prawda. Zapierniczaj teraz pisać do nas rozdział! XD
    A co do chamskiej reklamy...
    MOJA KREW!

    Bad Martynga;

    JAK KURDEŁKĘ ŚMIAŁAŚ TAK DŁUGO NIE WSTAWIAĆ ROZDZIAŁU! JESTEM W STU PROCENTACH SPOKOJNĄ OSOBĄ, WIĘC MAM OGROMNĄ NADZIEJĘ ŻE TO SIĘ NIE POWTÓRZY BO NAŚLE NA CIEBIE TERRORYSTÓW!
    Co? Nic... c:

    Tak więc, już na koniec mojego monologu...
    [CHAMSKA REKLAMA magic-story-raura.blogspot.com ]
    Chciałabym podziękować Ci jeszcze raz i przypomnieć jak bardzo Cię nienawidzę, ty moja żabciu kochana<3

    POZDRAWIAM!

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski :* Takie słodkie <3 Powoli Leonetta :* A w w w w w w <3 Czekam na nexta i całuję :* ~~Kate

    OdpowiedzUsuń
  3. BOSKI !! Dłuuugo na niego czekałam,ale opłaciło się :) Muszę teraz nadrobić rozdział Martyny,ten 28. Jakoś ciągle się za coś biorę,a kończę na oglądaniu zdjęć.Tsaa...
    Ogólnie rozdział jest cudowny , fajnie ,że zrobiłaś choć trochę Leonetty.
    Czekam na next !!
    WESOŁYCH ŚWIĄT!!
    MERRY CHRISTMAS!
    FELIZ NAVIDAD!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! Czekałam na ten rozdział non-stop i cieszę się, że w końcu go dodałaś! <3
    PS. Wpadłabyś do mnie? leonetta-na-wieki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. BOSKO !
    Leonettka coraz bliżej Awwww
    Dawaj szybko Next !
    Gabi <333

    OdpowiedzUsuń